Grodziec- zamek Dirksena, DOC
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Grodziec znany jest jako gród obronny już z przełomu X i XI wieku. W XIV wieku stał się prywatną siedzibą, która w 1470 przeszła na własność księcia legnickiego Fryderyka I. Zamek przez stulecia przechodził w ręce obcych wojsk, był kilkakrotnie podpalany, zdobywany i ograbiony. Dopiero w 1800 stał się własnością jednej z najbogatszych rodzin śląskich- Hochbergów. W okresie wojen napoleońskich zostaje spalony i czeka do początku XX wieku na nowego właściciela, którym staje się Herbert von Dirksen. Jego odbudową zajmuje się jeden z najznakomitszych konserwatorów i architektów tamtego okresu- Bodo Ebhardt. Ten w kilka lat przywrócił rezydencji świetność, co mógł podziwiać sam cesarz Wilhelm II. Kolejną pracą Ebhardta była rekonstrukcja i przebudowa zamku Czocha. Zamek Grodziec jest o tyle ciekawy dla poszukiwaczy skarbów, gdyż stanowi jedną ze skrytek dolnośląskiego konserwatora zabytków Gunthera Grundmanna. Ulokowano tu zbiory Osteuropa -Instytut z Wrocławia. Były to przede wszystkim książki, które zostały zabrane przez komisję Kieszkowskiego już w 1945. Oprócz tego zamek zawierał zbiory ostatniego właściciela, Herberta von Dirksena, który był niemieckim ambasadorem w Moskwie oraz Tokio. Jak większość arystokracji, ambasador był kolekcjonerem dzieł sztuki. Jego kolekcję stanowiły przede wszystkim cenne znaleziska sztuki antycznej. Wiadomo, że część z tej kolekcji wywieziono do zamku Gryf oraz Proszówki, ale los tych eksponatów nie jest do końca znany. Osoba Dirksena związana jest również ze sprzedażą carskich pamiątek, których bolszewicy postanowili się pozbyć po zdobyciu władzy i zamordowaniu rodziny Romanowów. Mówi się także o ulokowaniu w zamku akt dotyczących planu „Barbarossa”. Jeszcze inną interesującą wiadomością jest fakt, iż Grodziec poważnie brano pod uwagę w sprawie ukrywania tzw. „złota Wrocławia”, o czym wspominał jeden z pracowników wrocławskiej policji, Herbert Klose. Jest jeszcze jeden bardzo ciekawy fakt związany z zamkiem Grodziec, a właściwie jego ostatnim właścicielem, Hubertem Dirksenem. Może on wskazywać na wagę jaką niemiecki ambasador przywiązywał do czegoś, co zdeponowano w zamku. Gdy do Grodźca zbliżały się wojska radzieckie, właściciel pozostał w swojej rezydencji oczekując ich przybycia. Podczas swojej pracy na stanowisku ambasadora w Moskwie poznał wiele osób, które mogły pomóc mu w tej sytuacji przetrwać i za trzymać swoją własność. Hitler jednak nie miał zamiaru wyrazić na to zgody. Może chodziło również o plany „Barbarossa”? Faktem jest, że specjalny oddział wkroczył do Grodźca i wywiózł ambasadora do Niemiec. Co zabrano wraz z nim? Nie wiadomo. Niektórzy mówią, że część kolekcji Dirksena. Z zamkiem związanych jest więc wiele ciekawych historii. Kieszkowski wspomina o dwóch skrytkach, które zlokalizowane były w Grodźcu, ale niektórzy poszukiwacze twierdzą, że może ich być więcej. W 1967 roku natrafiono na gliniana amforę, która zawierała skarb składający się z około 500 monet. Wiadomo o dwóch podziemnych tunelach łączących zamek z pałacem oraz kościołem. Nie zostały one dokładnie spenetrowane.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.pltgshydraulik.opx.pl |