|
Griffiths Janette - Aria Na JednÄ… ... |
Griffiths Janette - Aria Na Jedną Zimę, książki
[ Pobierz całość w formacie PDF ] Griffiths Janette Arianajednąnutę Cz ęść I Ogród 1 Pewnego grudniowego popołudnia pod koniec lat pięćdziesiątych w jednym z kościołów północnego Londynu Rosę Lorenzo odkryła piękno zawarte w muzyce. Radość jej była tak wielka, a świadomość tego tak nieoczekiwana, Ŝe mała Rosę z wraŜenia wyrwała perłę z przypiętej do sukienki broszki i wepchnęła ją sobie do nosa. Miała wtedy siedem lat. W powojennej Anglii nie było wielu okazji stykać się z barwami, światłami i muzyką Przed boŜonarodzeniowym przedstawieniem kukiełkowym w szkółce niedzielnej jeden z ojców przez cały ranek okręcał Ŝarówki kolorową bibułką, jego Ŝona uszyła małą kurtynę z czerwonego aksamitu, a pastor przyniósł adapter i płytę z muzyką z musicalu Carousel. Płyta kręciła się z prędkością 78 obrotów na minutę, nieco trzeszcząc, a Rosę piszczała z radości. Wszystkie dzieci odwróciły się i utkwiły wzrok w dziewczynce o śniadej cerze, półkrwi Hiszpance. Na tę okazję ojciec włoŜył jej czarną koronkową mantylkę i biŜuterię swojej matki, choć Rosę i tak wyróŜniała się wśród innych dziewczynek oliwkową cerą i gęstymi, ciemnymi włosami. Urodą róŜniła się nawet od swojej siostry Daphne, szczupłej blondynki, wówczas dziewięcioletniej, która przezornie wolała usiąść z dala od swej małej, dziwacznie wystrojonej siostrzyczki. Muzyka rozbrzmiewała coraz głośniej, jej wirujące dźwięki wypełniały całe pomieszczenie, podczas gdy Rosę wpychała perłę coraz głębiej do prawej dziurki nosa. JuŜ nie była w stanie jej wyjąć, ale zachwycona i oszołomiona muzyką nie zwracała na to uwagi. Gdy opadła czerwona kurtyna, a wraz z nią podniecenie widowni, Rosę nie miała odwagi powiedzieć nikomu, co się stało z perłą Spędziła jednak później wiele długich chwil na próbach 'zlokalizowania perły i wydłubania jej z nosa Gdy skończyła osiemnaście lat, powiedziała o tym siostrze. - WciąŜ tam tkwi - wyznała. - MoŜe powinnam iść na operację? - Nie ma jej tam z pewnością - odparła Daphne. - Rosę, ty zawsze dramatyzujesz. Na pewno kichnęłaś i wypadła jeszcze tego samego dnia. - W końcu to mój nos - Ŝachnęła się Rosę. Jej hiszpański ojciec nie Ŝył juŜ od dziesięciu lat. Na tamto pamiętne przedstawienie kukiełkowe nie poszedł, gdyŜ uwaŜał, Ŝe katolik nie powinien brać udziału w uroczystościach kościoła anglikańskiego. Korzystając z nieobecności całej rodziny wskoczył na swą lambrettę, by odwiedzić jedną ze swych licznych przyjaciółek na północnym przedmieściu. Gdy matka opowiedziała mu później z zakłopotaniem o tym, jak Rosę piszczała z zachwytu, udał, Ŝe słucha tego z dezaprobatą. Ale jeszcze tego samego wieczoru napisał radosną kartkę do Claudii, kasjerki w restauracji w Soho. „Cała moja córka - pisał. - Wszyscy twierdzą, Ŝe jej reakcja na muzykę była przesadna. W układnym kościele anglikańskim moja córka piszczała z radości na widok świateł i kolorów, słysząc piękne dźwięki". Nie miał jednak ani pieniędzy, ani czasu, by kształcić w Rosę zamiłowanie do muzyki. W kilka miesięcy po tamtym wspaniałym, lecz krótkim grudniowym popołudniu wypił o jedną grappę za duŜo w knajpie u Claudii i wjechał lambrettą pod autobus. Tak więc młodość Rosę upłynęła pod wpływem nieśmiałej, potulnej matki i trzeźwej, surowej siostry, w związku z czym muzyka i barwy zniknęły z jej Ŝycia na trzydzieści lat. W miarę upływu lat rozsądna Daphne na skutek wczesnej utraty ojca tym gorliwiej realizowała swoje dąŜenia. Wyszła za mąŜ za Rogera, który robił karierę w City, i urodziła dwóch synów. Rosę natomiast usiłowała zapełnić lukę po stracie ojca marzeniami o wspaniałym, idealnym męŜczyźnie. Nie wyszła za mąŜ. Pragnąc utrzymać łączność ze światem swego ojca, rozśpiewanego, pełnego Ŝycia i fantazji Hiszpana, studiowała języki romańskie i została tłumaczką. W wieku dwudziestu pięciu lat, biorąc udział w pewnej konferencji, zakochała się w hiszpańskim biznesmenie. Mówił wprawdzie o małŜeństwie, ale Rosę odkryła, Ŝe juŜ jest Ŝonaty. Płakała przez tydzień. Mijały kolejne lata. Jej znajomi zaczynali się juŜ rozwodzić. Wieczorami odbierała telefony od przyjaciółek, które pytały z rozpaczą: „Czy to juŜ wszystko w Ŝyciu?" - Rosę uspokajała je, nie wyjawiając jednak swego wewnętrznego przekonania, Ŝe musi istnieć jakieś niewidoczne, niewyczuwalne „coś więcej". Przekonanie to miała tylko wtedy, kiedy świeciło słońce, wiał pomyślny wiatr, gdy czuła, Ŝe jest młoda i silna. W ciemne, puste wieczory zmęczoną i uświadamiającą sobie swój wiek Rosę ogarniał lęk, Ŝe moŜe rzeczywiście „to juŜ wszystko..." Rozbrzmiewały dźwięki dawnej melodii, kurtyna rozsuwała się, perła znikała. Mijał czas. Kiedy zbliŜała się do czterdziestki, pozwoliła się ' przekonać Daphne i nawet swym rozwiedzionym przyjaciółkom, Ŝe powinna wyjść za mąŜ. Pojawił się odpowiedni kandydat. Martin był rozwiedziony, bogaty, bezdzietny i przystojny. Najwidoczniej dobrze się czuł w małŜeństwie, bo miał juŜ dwa za sobą Rosę zdawała sobie sprawę, Ŝe powinna się ustabilizować. Na tydzień przed ślubem dostała skurczu mięśni w lewym barku. PoniewaŜ jedną połowę ciała miała przez to wyŜszą o około siedem centymetrów, nie mogła pójść do przymiarki sukni ślubnej. Odczuła nawet zadowolenie, Ŝe jest zwolniona z tej formalności, i zdecydowała, Ŝe kupi coś gotowego. Przez cały tydzień budziła się o trzeciej nad ranem z potwornym bólem głowy. W cichych, mrocznych godzinach przedświtu kłębiły się w niej wspomnienia wielkich uczuć, które rozmyły się w codziennym obcowaniu z matką i Daphne. Kiedy jednak nadchodził ranek, zrezygnowana, ale mimo to z czułością myślała o człowieku, którego miała poślubić. Spoglądała w lustro na siwiejące włosy i nie miała odwagi nawet pomyśleć o „czymś więcej". Czuła się bezsilna. Nie potrafiła zatrzymać rozpędzonej, wciągającej ją w tryby machiny Ŝycia. W przeddzień ślubu poszła na Leicester Sąuare. Mięśnie barku rozluźniły się juŜ o tyle, Ŝe mogła wypoŜyczyć suknię ślubną u Braci Moss. Nie była juŜ tak młoda, by spowić się w biały atłas, więc za namową matki i siostry zdecydowała się wybrać coś w kolorze bladoróŜowym, ewentualnie morelowym. Rosę siedziała w wagonie metra linii Northern, rozmasowywała bark i zastanawiała się, czy nie myli tych dwóch kolorów. Na wystawie dwa budynki przed sklepem Braci Moss zobaczyła suknię ze szmaragdowego jedwabiu i od razu zapomniała o wszystkich grzecznych kolorach pastelowych. - Pasuje do pani oczu - stwierdziła ekspedientka. - To suknia do ślubu - powiedziała Rosę. - Czy zielony przynosi nieszczęście? - zapytała kobieta. - A moŜe ta? -Wskazała na delikatny jedwab koloru kości słoniowej. Kupiła szmaragdową. Tego dnia po West Endzie hulał silny, późnojesienny wiatr. Rosę musiała zamykać oczy, bo sypał w nie unoszący się w powietrzu piasek i kurz uliczny. Popychana wiatrem doszła do stacji metra, ale było nieczynne - podobno podłoŜono bombę. Rosę szła wzdłuŜ Floral Street. Pachniało wilgocią. Co za ironia, myślała Rosę, gdy nagle podszedł do niej szczupły, przystojny blondyn i jąkając się nieco powiedział: - Dwadzieścia funtów. - Słucham? - Czy to za duŜo? No, nie, BoŜe, mówiłem Evie, Ŝe nie umiem robić takich rzeczy - mówił szukając czegoś w kieszeniach. Rosę przyjrzała mu się uwaŜnie. Mógł mieć około pięćdziesiątki, choć na twarzy nie miał zmarszczek. Ubrany swobodnie, zapewne był wystarczająco świadomy własnej urody, by mieć pewność, Ŝe błękitne sztruksowe spodnie i jasnoniebieski rozpinany sweter świetnie pasują do jego niebieskich oczu. Machał przed nią kawałkiem papieru. - Nie mogę znaleźć okularów i nie pamiętam, co mówiła Eva, nigdy nie radziłem sobie z liczbami ani z pieniędzmi. Pani musi mi powiedzieć, ile. -Porywy gwałtownego wiatru i stukot szyldów tłumiły jego głos. śeby utrzymać się na chodniku, musieli się oboje oprzeć o najbliŜszą ścianę. Ta pusta, kremowej barwy ściana naleŜała do gmachu królewskiej opery. Rosę nie zwróciła dotąd uwagi na budynek zdobiony kolumnami, dopóki nie spojrzała na pokazany jej papierek. Był to bilet na dzisiejsze przedstawienie. - Ach, usiłuje mi pan sprzedać bilet! Zupełnie sobie nie skojarzyłam.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.pltgshydraulik.opx.pl |
|
|
|
Odnośniki |
Strona pocz±tkowa | Graham Masterton - Rytuał, Książki, Graham Masterton | Graham Masterton - Demon zimna, Książki, Graham Masterton | Graham Masterton - Podpalacze ludzi, Książki, Graham Masterton | Graham Gynn and Tony Wright - Left in The Dark, Ksiazki,Ksiegi,Ksiazeczki | Greg Hallett - Hitler Was A British Agent, Ksiazki,Ksiegi,Ksiazeczki | Gray John - Marsjanie i Wenusjanki rozpoczynają zycie od nowa, Książki | Groszki w mleczku migdalowy, książki, kucharskie, Ciasta,ciasteczka,babeczki | Great British Food 2014 06, Książki kucharskie | Grodziński - Filozofia Adolfa Hitlera, HISTORIA, książki itp | Grylls Bear - Wilczy Szlak - Misja Przetrwania, książki |
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plremcia98.keep.pl
|
|