Granice człowieczeństwa a transhumanizm,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Beata Koziołek 2EMiI Granice człowieczeństwa a transhumanizm. Ile razy zastanawialiśmy się nad sensem ludzkiej egzystencji. Ciągle gdzieś biegniemy, spieszymy, dążymy… Nie jesteśmy idealni i ciągle zmagamy się z problemami szarej codzienności. Stoją przed nami setki wyborów, gdzie decyzja o tym, co dobre a co złe jest bardzo trudna. Każdy z nas myślał o tym, czym dla niego jest moralność. „O co chodzi, gdy mówimy „moralność”? Chodzi o cechę właściwą na ziemi jedynie człowiekowi. Sam jeno człowiek potrafi wartościować sprawy nie tylko jako korzystne i szkodliwe, miłe i przykre, wesołe i smutne..., ale przede wszystkim jako dobre i złe. Złe nie dlatego, że szkodliwe, przykre, smutne... Często nawet wręcz odwrotnie: korzystne (łapówka), miłe (noc z sąsiadką), wesołe (ubaw z cudzego nieszczęścia) – a jednak złe. Mówimy: moralnie złe.” Jesteśmy bardzo skomplikowanymi istotami, często zmieniamy zdanie, nasze podejście do życia i ludzi, miotają nami emocje, jesteśmy podatni na różne sugestie. Jednakże w dużej mierze to od nas zależy, jacy będziemy, jak ukształtuje się nasza psychika i w co wierzyć będziemy. Nie można zapominać o uwarunkowaniach społecznych i procesie socjalizacji, jednak czasy współczesne dają nam wiele możliwości. Mamy dostęp do wielu informacji, które mogą pomóc nam w dokonaniu wyborów. Czy będą one słuszne i pożyteczne, to już czas pokaże i dalsze losy wydarzeń. Od nas zależy, jakie mamy poglądy i jak postępujemy w swoim życiu, to my wyznaczamy granice, których należy się trzymać. Od początku istnienia człowiek miał naznaczone granice swego postępowania, których nie powinien przekraczać. Wiara je nakłada na swych wyznawców, obywatele mają nad sobą kodeksy i regulaminy, wszystko opiera się na prawach i obowiązkach, są one fundamentem społeczeństwa, normami, dzięki którym może ono funkcjonować. Czasami jednak ludzie wykorzystują wszelkie nieścisłości nawet przeciw sobie. Człowiek ciągle szuka szczęścia i radości, bo któżby tego nie pragnął mógłby być uznany za szaleńca. Mimo wzniosłych ideałów dla osiągnięcia celu potrafimy zatracić się, fascynacja i bliskość celu stanowią przysłowiowe „klapki na oczach” i nic innego się nie liczy. Chcemy być lepsi, wspanialsi, młodsi, mądrzejsi. Wszystko musi być „naj” i wciąż dążyć do ideału wcześniej nakreślonego. Tego zdania byli humaniści, którzy promowali racjonalne myślenie i polepszanie ludzkiej egzystencji. Każda jednostka ludzka jest ważna i powinna się rozwijać, aby polepszyć swój byt i świat zewnętrzny. Z tego nurtu wywodzi się myślenie współczesnych Transhumanistów. Sądzą, że wkraczamy w nową erę historii ludzkości, a to dzięki postępom naukowo-technicznym, które dają nam nowe możliwości. Nowoczesną definicję transhumanizmu stworzył filozof Max More: „Transhumanizm to klasa filozofii, które próbują kierować nas w stronę kondycji postludzkiej. Transhumanizm dzieli wiele elementów z humanizmem - przede wszystkim szacunek dla rozumu i nauki, nacisk na postęp i docenianie roli człowieczeństwa (czy transczłowieczeństwa) w życiu. Transhumanizm różni się od humanizmu przez przyzwolenie (a nawet oczekiwanie) na radykalne zmiany w naszej naturze i dostępnych nam możliwościach oferowanych nam przez różne nauki i technologie” Jako, że jego korzenie wywodzą się ze świeckiego humanizmu, transmumanizm zakłada, że nie istnieją żadne nadnaturalne siły, które wpływają na ludzkość czy kierują nią. Granica człowieczeństwa jest wówczas wyznaczona jedynie przez racjonalne przemyślenia. Transhumanizm propaguje również polepszanie ludzkiej kondycji, wprowadzenie technologii ulepszających ludzkie ciało, wyeliminowanie starzenia się, rozszerzenie możliwości umysłowych, fizycznych i fizjologicznych. Brzmi wspaniale, byłoby to ziszczeniem marzeń setek ludzi, ale czy do końca byliby z tego zadowoleni? Transhumaniści uważają, że jesteśmy teraz na etapie przejściowym naszego rozwoju jako gatunku i powinniśmy dążyć do tego, aby stać się czymś więcej. Na razie możemy stać się „transludźmi”, jest to etap przejściowy, w którym akceptujemy poglądy przyszłości i jesteśmy zwolennikami kolejnych kroków podejmowanych w celu udoskonalenia siebie. Tacy ludzie czynnie przygotowują się do stania się „postludźmi”. Już teraz niektórzy naukowcy uważają się za transludzi, gdyż postęp przyczynił się do rozwoju globalnej komunikacji, zabiegów przedłużających nasze życie i zmienianie ciała. Natomiast postczłowiek, wyżej już wspomniany, jest potomkiem istoty ludzkiej, której możliwości zostały już na tyle poszerzone, że ciężko nazwać go człowiekiem. Jego możliwości przewyższałyby możliwości fizyczne i umysłowe zwykłych ludzi. Stałby się mądrzejszy od „naszych” geniuszy, a jego ciało byłoby odporne na wszelkie choroby. Zmieniłyby się jego odczucia i przeżywanie emocji, zmęczenie i nuda poszłyby w niepamięć. Transhumaniści mają duży zakres środków, dzięki którym mają nadzieję osiągnąć status postludzi: molekularną nanotechnologię, inżynierię genetyczną, sztuczną inteligencję, substancje regulujące samopoczucie, terapie przeciw starzeniu się, interfejsy neurologiczne, zaawansowane narzędzia zarządzania informacjami, substancje poprawiające pamięć, jak też ekonomiczne wynalazki i kogniwistyczne techniki. Technologiczne i socjalne wynalazki poprawiające ogólną wydajność ekonomiczną korzystnie wpływają na cele, do których dążą transhumaniści. Postludzie mogą być w całości oparci na sztucznej inteligencji, bądź być wersją poszerzoną transludzi, mogą też wyzbyć się ciał i żyć w sieciach komputerowych. Jest to jeszcze dla nas niepojęte, jak można tak żyć. Ktoś by pomyślał, że to dobry pomysł na kolejną książkę science-fiction, ale to są jednak poglądy światłych ludzi i ich dążenia. Wystarczy rozejrzeć się dookoła i zobaczyć jak teraz my żyjemy, a jak żyli nasi rodzice. Uzależnieni od informacji, każdy z telefonem komórkowym. Mamy świadomość, że jesteśmy nowocześni i świat stoi otworem. Jednak z drugiej strony granice naszej wolności i prywatności zmniejszyły się. Kamery na ulicach, w sklepach, autobusach, na każdym kroku jesteśmy obserwowani. Jeśli nie wyłączy się komórki to w każdej chwili ktoś może nam zakłócić nasz upragniony relaks, jesteśmy jak na elektronicznej smyczy. Sami do tego doprowadzamy, bo oczekujemy od drugiej strony, że odbierze natychmiast. Wszędzie obecny jest pośpiech i szukanie wygody. Życie w takiej natychmiastowości sprzyja rozwojowi coraz szybszych komputerów i innych wynalazków. Zatracamy jednak nasze człowieczeństwo, a może po prostu trzeba zmodyfikować to pojęcie, lub samo się zmieni w naszej świadomości z biegiem czasu. Ewolucja dalej będzie trwała, jednak skoro posiądziemy takie zasoby wiedzy, to dlaczego nie mamy mieć na nią wpływu? Stan postludzki jest poza naszym człowieczeństwem, więc każda przemiana jest oczekiwana z niecierpliwością przez transhumanistów. Chęć wpływania na ewolucję Max More – czołowy transhumanista wyraził w „Liście do Matki Natury”. Autor zwraca się do Matki Natury z podziękowaniem za jej wkład w stworzenie człowieka, jednak chce ukazać swoją wyższość i udowodnić, że jej działania były owocne, ale nieporadne i długotrwałe. Oznajmia Jej, że teraz ludzie wezmą w swoje ręce losy gatunku. Zarzuca Jej, że nie obdarzyła nas wystarczająco dobrze w zmysły i umiejętności, że jesteśmy kruchymi istotami. „To, jakimi nas uczyniłaś jest cudowne, ale i głęboko wadliwe. A przy tym wydaje się, że straciłaś zainteresowanie naszą dalszą ewolucją jakieś 100 tysięcy lat temu. A może po prostu czekasz, aż my sami zrobimy następny krok”. W liście tym autor zawiera większość poglądów transhumanistów. Przeciwstawia się starzeniu i śmierci, popiera biotechnologie, prace nad inteligencją i zmysłami, panowanie nad emocjami, genetyką, nie chce byśmy ograniczali się tylko do biologicznej formy naszej fizyczności. „Nie będziemy już dłużej niewolnikami genów. Sami zajmiemy się własnym programowaniem genetycznym i osiągniemy mistrzowskie panowanie nad naszymi biologicznymi i neurologicznymi procesami. Naprawimy wszystkie indywidualne i gatunkowe wady, będące pozostałościami ewolucji stymulowanej selekcją naturalną. Nie usatysfakcjonowani tym, będziemy wciąż szukać sposobów, by dowolnie wybierać swoją cielesną formę i funkcjonalność, rafinując i pomnażając fizyczne i intelektualne zdolności. Wykroczymy ponad wszystkich ludzi w historii.” Dążenie do dowolnego wybierania swojej cielesnej formy byłoby moim zdaniem możliwe dopiero wówczas, gdy nasz świadomość będzie pozbawiona wbudowanych wzorców. W przeciwnym wypadku po ulicach miast chodzić będą same modelki w powielonych egzemplarzach i przystojni aktorzy tworzeni setkami. Człowiek syntetyczny, pewien wytwór straci swoją wartość. Ciało będzie przedmiotem zbywalnym, niepotrzebnym, wymiennym. Według mnie będzie pewnego rodzaju towarem, dlatego też poglądy transhumanistów przekraczają granice człowieczeństwa rozumianego we współczesnych kategoriach. Dążenie do ideału, dawaniu szczęścia i możliwości wszystkim jest szlachetna ideą, ale trzeba pamiętać, jakie są tego koszty i konsekwencje. Wiele dyskusji prowadzi się na temat szacunku do życia jednostki. Są próby określenia, do jakiego momentu zapłodniony zarodek jest tylko zlepkiem komórek, a kiedy już nienarodzonym dzieckiem. Natomiast dyskusje na temat zapłodnienia in vitro toczą się tak jakby obok, a przy tym zabiegu możliwym dzięki technice i wiedzy specjalistów zapładnia się więcej komórek (10-20) i to człowiek decyduje, które z nich są przenoszone do organizmu matki. Wybiera te najsilniejsze i najlepiej rozwinięte. I w tym momencie można zauważyć, że już się dokonuje pewnego rodzaju selekcja, człowiek wykształcony decyduje o losie przyszłych ludzi, o tym czy dostaną szansę na dalszy rozwój. Kolejnym aspektem, który chciałabym poruszyć jest wirtualna rzeczywistość. Dla transhumanistów jest to kolejna droga do rozwoju, dzięki której można rozwinąć nieograniczone możliwości ludzkiej twórczości i pomysłowości. Można stworzyć nierzeczywiste światy, w których będą panowały inne zasady, przeprowadzać tam eksperymenty. Służyć to będzie w pracy i w domu, można się spotkać w wirtualnej kawiarni z przyjaciółmi. Wirtualna rzeczywistość ma ułatwić i umilić życie przeciętnego człowieka. Dla mnie brzmi to jak bajka, w której mam wiele szans, ale pozornych, bo skazana będę tylko na to, co zostanie zaprogramowane. Będą to kłamstwa lub dowolne interpretacje wcześniejszej rzeczywistości i będzie bardzo trudno zweryfikować to, co otrzymamy, bądź wcale. Człowiek jest istotą społeczną, jeśli nie zachowuje zdrowych kontaktów międzyludzkich, ma to negatywny wpływ na jego psychikę. Spotkanie ze znajomymi daje nam satysfakcje, jest momentem odpoczynku, możemy podzielić się z bliskimi naszymi troskami. Wchodzenie w wirtualną rzeczywistość odrywa nas od rzeczywistości. Człowiek bardziej podatny na taki wpływ zaczyna żyć życiem wyimaginowanego bohatera, stworzonej przez siebie lub innych postaci. Jego stosunki interpersonalne pozostawiają wiele do życzenia, cierpi na tym on i cała rodzina. Wirtualna rzeczywistość może pochłonąć, użytkownik nie zdaje sobie sprawy z tego, kiedy przekroczył tą cienką granicę, zza której powrót jest bardzo trudny. „Mind uploading” to przelew umysły z biologicznego organizmu na maszynę – komputer. Jest to pomysł transhumanistów, polegający na „na tym, by, po odpowiednim skaningu synaptycznej struktury mózgu, można było zastosować te same operacje obliczeniowe w elektronicznym medium, które zwykle zachodzą w neuronowej sieci mózgu. Obraz budowy mózgu o wystarczającej rozdzielczości może być otrzymany poprzez badanie struktury mózgu, atom po atomie, przy użyciu nanotechnologii. Innym proponowanym rozwiązaniem jest analiza mózgu, warstwa po warstwie, przy użyciu mikroskopów elektronowych.” Przy takich możliwościach klonowanie jest już mało potrzebne, bo po co kopiować niedoskonałe ciało. Zastanawia mnie, a także wielu filozofów, to, która kopia ludzkiego umysłu byłaby tym człowiekiem. Zakładając, że zrobiono tylko jedną kopię i przelano na jakiś komputer, w momencie zaistnienia nieprzewidzianej sytuacji i potrzeby kolejnego uploadingu zrobi się kolejną kopię i przeleje dalej. Jednak większość z nas zdaje sobie sprawę z tego, że każda kopia jest gorsza i odbiega od wzorca, więc co by zostało z takiej świadomości. To nie byłby już ten sam człowiek, a niepełne resztki jego świadomości. Moim zdaniem na nasz rozwój wpływa biologiczne ciało. Ta powłoka jest niedoskonała, ale od narodzin uczymy się z nią żyć, ona stanowi po części o nas. Osoby niepełnosprawne nie byłyby tym, kim są, gdyby nie ich ciała. Niedoskonałe, upośledzone ciało uczy zrozumienia i chęci walki o swoją przyszłość, a także wytrwałości i determinacji, której niektórym w życiu bardzo brakuje. Ciało daje nam chwile na zastanowienie, gdy wycieńczone odmawia posłuszeństwa. Zmusza nas do pracy nad sobą, do pokonywania trudów i walczenia z ograniczeniami. To ono wpływa na kształt naszej osobowości, poglądów i podejścia do świata i ludzi. Przelane kopie ludzi będą żyć wiecznie w sieciach komputerowych, jednak dla mnie to nie życie. Nie potrzebują wtedy pokarmów, a jedzenie nie jest tylko koniecznością, ale może być przyjemnością i pasją. Dzięki naszym zmysłom doświadczamy otaczającą nas rzeczywistość. Kontrolowanie zmysłów i emocji pozbawiłoby nas tego elementu zaskoczenia, jaki zachowała dla nas właśnie Matka Natura. Elektroniczna świadomość wywoływałaby sobie skojarzenia, doznania i odczucia tego, co lubi najbardziej np. lody czekoladowe i włączałaby je sobie, aż do znudzenia. Przesyt będzie impulsem do kolejnych prób i poszukiwań, ale już wtedy błądząc po sieci komputerowej nie będzie mogła znaleźć nowego smaku lodów truskawkowych. Nawet jeśli znajdzie na to jakiś wzór, czy przepis będzie on bardzo subiektywny, a chcąc go zachować dla siebie będzie zmuszona przebudować swój zbiór informacji. Dlatego też jednak wole chodzić na własnych nogach do sklepu i wybierać to, na co mam w danej chwili ochotę, a nie to, co zostanie uznane za najważniejszą informację ukrytą w moim mózgu. Fakt bycia śmiertelnymi przesądza o naszym człowieczeństwie, eksponuje kruchość naszego istnienie i jego ulotność. To, co wyróżnia nas spośród innych żywych stworzeń, to zdolność wyrażania naszych uczuć, w tym najbardziej nieodgadnionego i niezwykłego, jakim jest miłość. Człowiek przyszłości dzięki środkom chemicznym i znajomości cognomu będzie przeżywał określone doznania. Uczuć teraz nie możemy do końca kontrolować i to jest właśnie ich urok. Pierwsze spojrzenia zakochanych i skurcz w brzuchu odczuwany ze zdenerwowania, irytacja, że tak długo a on jeszcze nie dzwoni, radość z bukietu pachnących kwiatów. Te i inne doznania towarzyszą człowiekowi od wieków, sama nie chciałabym się ich wyzbywać na rzecz sztucznie wytworzonych na ich wzór. Mając nad nimi władzę nie potrafiłabym się zdecydować, na co mam teraz ochotę czy potrzebę, a tak organizm mi podpowiada. Świat przyszłości da nam wszystko, co najlepsze, ale moim zdaniem to będzie bardzo przewidywalne i będzie stanowić małą wartość. Postczłowiek musiałby mieć władzę nad swoim popędem warunkującym chęci poznania. Ponoć zniknie nuda, ale to mało realne, bo skoro wszystko będzie znane, to jest to wówczas sytuacja, w której nuda jest nieodłączna. Życie ludzkie nie jest „usłane różami”. Każdy z nas wybiera drogę życiową i postępuje według własnych przekonań i zasad. Jedni osiągają swoją własną „granicę człowieczeństwa” bardzo szybko, a dla innych jest to odległy punkt. Człowiek zawsze usprawiedliwia swoje złe występki, szuka błędów w innych ludziach, mimo, że sam je popełnia. Żyjąc w społeczności ludzie muszą pamiętać o innych, o tym, że nie wszystko mogą bezkarnie zrobić, powiedzieć. Muszą być pewne ogólne granice, aby nikt nie czuł się pokrzywdzony. Trzeba myśleć o tym, jak nasze czyny wpłyną na otoczenie i innych ludzi. Jakaś granica człowieczeństwa musi istnieć, aby nie zapanował ogólny chaos i spustoszenie. Jest ona nakreślona, a każdy z nas musi mieć własne granice, których przekroczenie uważa za złe i niebezpieczne. Stawanie się kimś więcej niż tylko człowiekiem jest w mojej opinii strasznie groźnym posunięciem. Dąży się tym samym do unicestwienia gatunku ludzkiego takim, jakim jest teraz. Wszelkie próby przemiany ludzkości są wyczekiwane, jednak muszą być racjonalne i przemyślane. Niestety wszelkim przemianom towarzyszy wiele eksperymentów i zanim osiągnie się oczekiwane efekty trzeba ponieść koszty wielu porażek. Fanatyczne umiłowanie technologii może kiedyś doprowadzić do katastrofy, a postczłowiek będzie pragnął zakosztować smaku człowieczeństwa z jego całym pięknem i bolączkami, bo to będzie dla niego czymś odległym, nieosiągalnym, kuszącym. Warto czasem zastanowić się, do czego tak pędzimy i czy nie będziemy bardziej tęsknić za tym, co zostawiamy za sobą. „Granice człowieczeństwa” ks. Tomasz Horak http://pl.wikipedia.org/wiki/Transhumanizm http://www.sienko.net.pl/maxmore.html „List do Matki Natury” Max More http://www.transhumanism.org/index.php/WTA/more/659/ ...
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.pltgshydraulik.opx.pl |