Grey Amelia (Skinner Gloria Dale) - Odrobina skandalu, Grey Amelia-Skinner Gloria Dale
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Amelia Grey Odrobina skandalu Z angielskiego przeÅ‚ożyÅ‚a Anna Wojtaszczyk POL-NORDICA Otwock 1 „Widno jest coÅ› chorobliwego w paÅ„stwie duÅ„skim*", a w Londynie - jak siÄ™ okazuje - również. Szalony PaÅ„ski ZÅ‚oÂdziej zaatakowaÅ‚ znowu. ChodzÄ… sÅ‚uchy, że chociaż w elegancÂkim soiree w rezydencji hrabiego Dunraven uczestniczyÅ‚a ponad setka goÅ›ci, rabuÅ› ulotniÅ‚ siÄ™ z bezcennym krukiem ze zÅ‚ota. Lord Truefitt Codzienna rubryka towarzyska -              „Wieczór byÅ‚ mroczny i burzliwy i caÅ‚a Å›mietanka towaÂrzyska..." -              Nie, nie i jeszcze raz nie, Millicent - cichym gÅ‚osem przeÂrwaÅ‚a leżąca na łóżku posiniaczona dama. - Już chyba gorszego wstÄ™pu do rubryki lorda Truefitta nie zdoÅ‚aÅ‚abyÅ› wymyÅ›lić. KroÂnika towarzyska musi zaczynać siÄ™ jakoÅ› tak: „Wygwieżdżone niebo stanowiÅ‚o piÄ™knÄ… oprawÄ™ dla eleganckiego soiree...". -              Ale przecież laÅ‚ deszcz - przypomniaÅ‚a ciotce lady MilÂlicent Blair. Podparta kilkoma poduszkami starsza pani jÄ™knęła i po-stukaÅ‚a siÄ™ w pierÅ› malowanym wachlarzem. -             To, kochanieÅ„ka, nie ma najmniejszego znaczenia. Elity to warzyskie nie oczekujÄ… prawdy. PragnÄ… plotek, a co wiÄ™cej, chcÄ…, by plotki te podawane byÅ‚y w piÄ™knej otoczce. Millicent uniosÅ‚a rÄ…bek skromnej biaÅ‚ej sukni i już miaÅ‚a *ZródÅ‚a cytatów podano na s 317 (przyp. red.). 5 przysiąść obok ciotki, ale powstrzymaÅ‚a siÄ™ w samÄ… porÄ™, reÂagujÄ…c na ciche warczenie zÅ‚ocistego spaniela, który zwinÄ…Å‚ siÄ™ w kÅ‚Ä™buszek w nogach łóżka. Cofnęła siÄ™ o krok. Hamlet byÅ‚ na ogół przyjazny i peÅ‚en uroku, chyba że leÂżaÅ‚ na łóżku swojej pani: wtedy Å‚agodny pupilek zmieniaÅ‚ siÄ™ w najwierniejszego psa obronnego. Ciotka Beatrice przed kilkoma dniami przewróciÅ‚a siÄ™ i potÅ‚ukÅ‚a w sposób zupeÅ‚Ânie okropny; zaczynaÅ‚a już dochodzić do siebie, ale każdy gwaÅ‚towny ruch byÅ‚ dla niej nieznoÅ›nie bolesny. Widok sioÂstry ojca w tak opÅ‚akanym stanie bardzo smuciÅ‚ Millicent. - Och, ciociu Beatrice, nie chcÄ™ cioci za bardzo mÄ™czyć. Ale czy nie rozumie ciocia, że próbujÄ™ zwrócić jej uwagÄ™, dlaÂczego w żaden sposób nie zdoÅ‚am speÅ‚nić cioci proÅ›by? WÅ‚aÂÅ›nie dowiodÅ‚am, że nie mam pojÄ™cia, jak należy pisać kroniÂkÄ™ towarzyskÄ…. W tym miejscu Millicent mogÅ‚aby po raz kolejny dorzuÂcić, że nie uważa za stosowne siÄ™ czegoÅ› takiego uczyć po tragicznych doÅ›wiadczeniach, jakie jej matka miaÅ‚a z brukoÂwymi pismami. PróbowaÅ‚a to szczerze wyjaÅ›nić od razu, jak tylko przyjechaÅ‚a poprzedniego dnia rano do Londynu i doÂwiedziaÅ‚a siÄ™, dlaczego ciotka posÅ‚aÅ‚a po niÄ… do NottinghamÂshire. Ale odwoÅ‚ywanie siÄ™ do prawdy daÅ‚o jeden jedyny reÂzultat: ciotka siÄ™ rozpÅ‚akaÅ‚a i zaczęła siÄ™ domagać, by podać jej lekarstwa. Millicent nie potrafiÅ‚a zdobyć siÄ™ na to, by poÂnownie wyprowadzać z równowagi tÄ™ tak bardzo poszkodoÂwanÄ… na zdrowiu damÄ™. Ciotka panny Blair, Beatrice Talbot, znana byÅ‚a swoim przyjacioÅ‚om i elicie towarzyskiej jako lady Beatrice; i nikt z tysiÄ™cy czytelników „The Daily Reader" nie orientowaÅ‚ siÄ™, że jest ona również lordem Truefittem, osÅ‚awionym redakÂtorem rubryki towarzyskiej w tejże gazecie. Beatrice poprawiÅ‚a siÄ™ na poduszkach i znowu jÄ™knęła. Jej szczupÅ‚a twarz o ksztaÅ‚cie serca wykrzywiÅ‚a siÄ™ w bólu. Usta i broda byÅ‚y po jednej stronie straszliwie przebarwione i opuch- 6 niÄ™te. Biedaczka potknęła siÄ™ o swego dÅ‚ugouchego psa i upadÅ‚a, a przy tym boleÅ›nie potÅ‚ukÅ‚a sobie nogÄ™, zÅ‚amaÅ‚a jednÄ… rÄ™kÄ™ i na dodatek posiniaczyÅ‚a siÄ™ i poobijaÅ‚a na caÅ‚ym ciele. MogÅ‚a sama jeść, ale do wiÄ™kszych wysiÅ‚ków raczej nie byÅ‚a zdolna. Po tej katastrofie sÅ‚użące bÅ‚agaÅ‚y swojÄ… paniÄ…, by oddaÅ‚a Hamleta, żeby tak okropny upadek nie mógÅ‚ siÄ™ już powtóÂrzyć. Beatrice nie chciaÅ‚a jednak o tym sÅ‚yszeć i kazaÅ‚a im wszystkim wstydzić siÄ™ za samÄ… sugestiÄ™, by porzuciÅ‚a ukoÂchanego pupila. Emery, dorodna, silnie zbudowana pokojówka Beatrice, weÂszÅ‚a do pokoju, niosÄ…c na srebrnej tacce maÅ‚Ä… filiżankÄ™. ByÅ‚a jeÂdynÄ… osobÄ…, którÄ… Hamlet dopuszczaÅ‚ do łóżka swojej pani. -             Och, jak dobrze - szepnęła z wdziÄ™cznoÅ›ciÄ… Beatrice i powoli zamrugaÅ‚a opuchniÄ™tymi powiekami. - W koÅ„cu coÅ› na uÅ›mierzenie bólu. MyÅ›laÅ‚am, że już nigdy nie przyjdzie pora na zażycie nastÄ™pnej porcji tego paskudztwa. Pokojówka wsypaÅ‚a do filiżanki herbaty Å‚yżeczkÄ™ wzmacÂniajÄ…cego proszku, zamieszaÅ‚a i pomogÅ‚a jaÅ›nie pani siÄ™ napić, a potem wycofaÅ‚a siÄ™ na drugi koniec pokoju. Emery idealnie nadawaÅ‚a siÄ™ na opiekunkÄ™ ciotki. MówiÅ‚a Å‚agodnym gÅ‚osem i uważaÅ‚a, by nie potrÄ…cić łóżka ani swojej chlebodawczyni. -              Musisz to dla mnie zrobić, kochanieÅ„ka - szepnęła BeÂatrice. Tonem gÅ‚osu i wyrazem twarzy odwoÅ‚ywaÅ‚a siÄ™ do czuÅ‚ej strony charakteru Millicent. - 2 ciężkim sercem poÂwtarzam to, co już mówiÅ‚am, ale nie mam innego wyjÅ›cia. UtrzymujÄ™ siÄ™ dziÄ™ki pieniÄ…dzom, które pÅ‚acÄ… mi za pisanie tej rubryki. Bez nich znalazÅ‚abym siÄ™ w przytuÅ‚ku dla uboÂgich, zanim stanęłabym z powrotem na nogi. -              Lord Bellecourte nie dopuÅ›ciÅ‚by do tego. -              DopuÅ›ciÅ‚by, dopuÅ›ciÅ‚! - wymamrotaÅ‚a Beatrice. - Jest co prawda moim bratankiem i twoim przyrodnim bratem, ale kiedy chodzi o finanse, hoduje w kieszeni dorodnego węża. -              ZastÄ™powanie cioci nie budzi mojego entuzjazmu i cioÂcia wie, dlaczego. 7 -              Tak, tak, ale musisz tÄ™ swojÄ… niechęć zwalczyć. - Lady Beatrice powachlowaÅ‚a siÄ™ znowu. - Poza tym caÅ‚a sprawa nie potrwa dÅ‚ugo. Tylko do chwili, kiedy bÄ™dÄ™ już mogÅ‚a sama chodzić i osobiÅ›cie brać udziaÅ‚ w przyjÄ™ciach. Nie wymagam od ciebie niczego trudnego, naprawdÄ™. BÄ™dziesz przecież miaÂÅ‚a we mnie oparcie, a moi wieloletni przyjaciele, hrabiostwo Heathecoute, uÅ‚atwiÄ… ci zadanie. Nasza trójka obraca siÄ™ w towarzystwie już tak dÅ‚ugo, że wspólnie znamy wszystkich liczÄ…cych siÄ™ w mieÅ›cie ludzi. ZaÅ‚atwiliÅ›my dla ciebie karnet do Almacka oraz zaproszenia, bÄ™dziesz wiÄ™c mogÅ‚a uczestniÂczyć we wszystkich najlepszych przyjÄ™ciach tego sezonu. -              Ciociu Beatrice, jeżeli lord i lady Heathecoute sÄ… tak bliÂskimi przyjaciółmi cioci, czemu oni nie mogÄ… za ciociÄ™ pisać tej rubryki? Lady Beatrice przewróciÅ‚a podpuchniÄ™tymi oczami i ciężÂko westchnęła. -             Och, wicehrabina o niczym innym nie marzy. Uwielbia plotki. Ale obawiam siÄ™, że gdybym pozwoliÅ‚a jej siÄ™ tÄ… pracÄ… zająć, nie miaÅ‚abym szans, by moje zajÄ™cie odzyskać. Sugero waÅ‚a ostatnio, że może czas już, bym przekazaÅ‚a jej tÄ™ rubry kÄ™. Jest ode mnie nieco mÅ‚odsza, rozumiesz. Ale ja nie tylko lubiÄ™ to, co robiÄ™. NiezbÄ™dne sÄ… mi też dochody z pisania. Millicent poczuÅ‚a, że jej determinacja zaczyna sÅ‚abnąć. PiÂsać do kroniki towarzyskiej? A może po tylu latach spÄ™dzoÂnych na wsi, gdzie nic siÄ™ nie dziaÅ‚o, potraktować to jak coÅ› w rodzaju przygody? OtrzÄ…snęła siÄ™ z natrÄ™tnych myÅ›li i próbowaÅ‚a podbudoÂwać swojÄ… argumentacjÄ™ sÅ‚owami: -              Ale my z mamÄ… sÄ…dziÅ‚yÅ›my, że do Londynu jadÄ™ po to, by zostać towarzyszkÄ… cioci i pomagać jej podczas rekonwaÂlescencji po wypadku. -              Dobry Boże. Co za bzdury. A cóż ty mogÅ‚abyÅ› dla mnie zrobić? Jest w domu Emery i Phillips, ma wiÄ™c kto zadbać o moje potrzeby cielesne. Natomiast ty masz być moimi ocza- 8 mi i uszami. Tobie, kochanieÅ„ka, przypadÅ‚o najważniejsze zaÂdanie. Nie wolno ci dopuÅ›cić, bym trafiÅ‚a do przytuÅ‚ku. -              Ale brukowce? - wyszeptaÅ‚a Millicent bardziej do siebie niż do ciotki. PotrzÄ…snęła gÅ‚owÄ…, zastanawiajÄ…c siÄ™, czy udaÂÅ‚oby siÄ™ to jakoÅ› wytÅ‚umaczyć matce, gdyby siÄ™ przypadkiem dowiedziaÅ‚a. - Nigdy mi nawet nie zaÅ›witaÅ‚o, że pisuje cioÂcia „ciekawostki-bÅ‚ahostki" albo że chciaÅ‚aby ciocia zaangaÂżować do tego zajÄ™cia mnie. -              Nie okreÅ›laj mojej dziaÅ‚alnoÅ›ci tak pogardliwie, MilliÂcent. Dobre nieba, ktoÅ› musi to robić, i to ktoÅ› akceptowaÂny przez Å›mietankÄ™ towarzyskÄ…. Uwierz mi na sÅ‚owo, gdyby elity nie chciaÅ‚y czytać plotek, gazety by ich nie drukowaÅ‚y. - Beatrice spojrzaÅ‚a za Millicent w kierunku pokojówki. -Emery, bÄ…dź tak dobra i poproÅ› wicehrabiego i jego małżonÂkÄ™, by do nas doÅ‚Ä…czyli. -              Och, ciociu Beatrice, nie chciaÅ‚am okazać braku poszaÂnowania dla cioci ani dla tego, czym ciocia siÄ™ zajmuje. -              Tak naprawdÄ™ sprawa sprowadza siÄ™ do podania kilku faktów i przedstawienia ich w takiej formie, by robiÅ‚y wraÂżenie dużo bardziej fascynujÄ…cych, niż sÄ…. -              Faktów? A ja myÅ›laÅ‚am, że wiÄ™kszość tekstów opiera siÄ™ na pogÅ‚oskach i domysÅ‚ach. -              No cóż, może czasami tak siÄ™ zdarza, ^ale dość o tym. PamiÄ™taj, że najważniejszÄ… sprawÄ… jest zachowanie tego, czym siÄ™ zajmujesz, w tajemnicy. Nikt nie może nawet poÂdejrzewać, że przysÅ‚uchujesz siÄ™ jego rozmowie. - Powieki ciotki napuchÅ‚y tak, że oczy przypominaÅ‚y szparki. PrzyjrzaÂÅ‚a siÄ™ przez te szparki sukni Millicent, jej twarzy i wÅ‚osom i powoli pokrÄ™ciÅ‚a gÅ‚owÄ…. - Dobre nieba, jesteÅ› stanowczo za piÄ™kna. Wszyscy kawalerowie bÄ™dÄ… z tobÄ… chcieli taÅ„czyć. Musimy coÅ› z tym zrobić. Millicent spojrzaÅ‚a na wÅ‚asnÄ… sukniÄ™. Ojciec przed Å›mierÂciÄ… dobrze je z matkÄ… zaopatrzyÅ‚ pod wzglÄ™dem finansowym i dwa razy do roku zamawiaÅ‚y nowe stroje, które nadawaÅ‚y 9 siÄ™ na imprezy towarzyskie w hrabstwie Nottinghamshire. Suknia, którÄ… miaÅ‚a na sobie, należaÅ‚a do najmodniejszych; do twarzy jej byÅ‚o w tym prostym fasonie z wysokim staÂnem. Przybranie gÅ‚owy zostaÅ‚o starannie dobrane, by podÂkreÅ›lać zÅ‚ote wÅ‚osy i jasnobrÄ…zowe oczy mÅ‚odej damy. Beatrice już wczeÅ›niej zwróciÅ‚a bratanicy uwagÄ™, że nie może rzucać siÄ™ w oczy na przyjÄ™ciach. -              Nie wolno ci być ani tak Å‚adnÄ…, żeby mÅ‚odzi kawaleroÂwie starali siÄ™ o twoje wzglÄ™dy, ani tak nieatrakcyjnÄ…, by to zauważono i mówiono, że siejesz rutkÄ™. -              Co powinnam zrobić? - zapytaÅ‚a Millicent, nie chcÄ…c już dÅ‚użej drażnić ciotki. -              Wiem już, co. Rzuć okiem na biureczko, leżą tam moje okulary. Millicent wyprostowaÅ‚a siÄ™, a oczy rozszerzyÅ‚y siÄ™ jej bunÂtowniczo. -              Nie, ciociu Beatrice, tego już za wiele. Nie potrzebujÄ™ okularów. -              OczywiÅ›cie, że ich nie potrzebujesz, ale dziÄ™ki nim mÅ‚oÂdzieÅ„cy nie bÄ™dÄ… może jeden przez drugiego prosili ciÄ™ do taÅ„Âca ani przychodzili tu z wizytÄ…. Schowaj je do torebki i załóż, jak dojedziesz na miejsce. Te przyjÄ™cia sÄ… naprawdÄ™ cudowne i nie widzÄ™ żadnego powodu, byÅ› siÄ™ nie miaÅ‚a w ich trakcie doÂbrze bawić, ale pamiÄ™taj, że idziesz tam po to, by zbierać inforÂmacje. A nie po to, by na krok nie odstÄ™powali ciÄ™ wielbiciele. No i przygÅ‚adź sobie wÅ‚osy, odgarnij te Å›liczne loczki z twarzy, kochanieÅ„ka. Musisz postarać siÄ™ wyglÄ…dać na nieco brzydszÄ…. Milllicent przygÅ‚adziÅ‚a szczotkÄ… wÅ‚osy i dopiero w tej chwiÂli pogodziÅ‚a siÄ™ z faktem, że nie wykrÄ™ci siÄ™ od tego, o co proÂsi jÄ… ciotka. Wzięła okulary i wetknęła je do koronkowej, Å›ciÄ…Âganej na sznureczek torebki, chociaż nie planowaÅ‚a ich użyć. -             Ależ zachwyciÅ‚abyÅ› wszystkich kawalerów, gdybyÅ› mog ła wystÄ…pić podczas sezonu jako debiutantka - powiedziaÅ‚a z dumÄ… Beatrice. - ByÅ‚abyÅ› diamentem pierwszej wody. 10 - DziÄ™kujÄ™ cioci. Przez moment niewiele brakowaÅ‚o, by Millicent zaczerwieÂniÅ‚a siÄ™ na tÄ™ spontanicznÄ… pochwaÅ‚Ä™, ale szybko przypomniaÂÅ‚a sobie, że jest na to stanowczo zbyt rozsÄ…dna. PotrzÄ…snęła natomiast z niedowierzaniem gÅ‚owÄ…. Czy naprawdÄ™ zajmie siÄ™ czymÅ› takim dla lady Beatrice? Z pewnoÅ›ciÄ… udaÅ‚oby siÄ™ jakoÅ› od tego wymigać. Nie wolno jej zapominać o matce i o tym, co matka przed laty przeszÅ‚a. Millicent byÅ‚a jedynym dzieckiem, jakie urodziÅ‚o siÄ™ bÄ™ÂdÄ…cemu w podeszÅ‚ym wieku hrabiemu Bellecourte i jego mÅ‚odziutkiej żonie, Dorothy. OwdowiaÅ‚y hrabia miaÅ‚ już doÂrosÅ‚ego syna i dwie zamężne córki, kiedy żeniÅ‚ siÄ™ z DoroÂthy na proÅ›bÄ™ jej ojca, a swego wieloletniego przyjaciela. PoÂÅ›lubiÅ‚ jÄ… po tym, jak reputacja Dorothy zostaÅ‚a zrujnowana w Londynie przez towarzyski skandal. Kiedy Millicent miaÅ‚a dwanaÅ›cie lat, ojciec nagle umarÅ‚, a matka zostaÅ‚a dobrze sytuowanÄ… wdowÄ… i w zadowalajÄ…Âcym stopniu mogÅ‚a zaspokajać potrzeby swoje i córki. ByÅ‚a troskliwÄ… matkÄ… i dopilnowaÅ‚a, by Millicent zostaÅ‚a wyÂksztaÅ‚cona tak, jak na córkÄ™ hrabiego przystaÅ‚o. DaÅ‚a jej wszystko, poza sezonem w Londynie. Dorothy spodziewaÅ‚a siÄ™, że córka wyjdzie za mąż za miejscowego pastora albo innego dżentelmena o odpowiedÂniej pozycji i majÄ…tku. Ku jej wielkiemu zmartwieniu MilliÂcent w wieku dwudziestu lat odrzuciÅ‚a już trzy propozycje małżeÅ„stwa. Minęło dwadzieÅ›cia jeden lat, od kiedy skompromitowana Dorothy opuÅ›ciÅ‚a Londyn, przysiÄ™gajÄ…c, że nigdy tam nie wróÂci. Kiedy nadeszÅ‚a rozpaczliwa proÅ›ba Beatrice, nie miaÅ‚a ochoty pozwolić córce na wyjazd do stolicy, ale ponieważ zaÂwsze lubiÅ‚a siostrÄ™ swego męża, przyznaÅ‚a, że podczas rekonÂwalescencji Millicent bÄ™dzie idealnÄ… towarzyszkÄ… dla Beatrice. Millicent wiedziaÅ‚a, dlaczego matka tak bardzo nie chciaÂÅ‚a jej puÅ›cić do Londynu, ale przekonana byÅ‚a, że rodziciel- 11 ka nie ma czym siÄ™ martwić. Nie zamierzaÅ‚a zakochiwać siÄ™ w żadnym Å‚ajdaku i rujnować sobie reputacji. -             Nie wyobrażam sobie, żebym mogÅ‚a przysÅ‚uchiwać siÄ™ rozmowom, a potem wracać do domu i o nich pisać. -             Och, na bramy niebios, Millicent, nie bÄ…dź taka purytaÅ„-ska. W caÅ‚ym mieÅ›cie nie znajdziesz jednego czÅ‚owieka, któÂry by nie kochaÅ‚ rubryki lorda Truefitta. Codziennie wszyscy z niecierpliwoÅ›ciÄ… czekajÄ…, aż ukaże siÄ™ kronika towarzyska, żeby mogli przeczytać sobie, co mówi siÄ™ o przyjÄ™ciach dnia wczorajszego i goÅ›ciach, którzy brali w nich udziaÅ‚. Millicent zjeżyÅ‚a siÄ™ na tak maÅ‚o subtelne nastawienie ciotki. -             DokÅ‚adnie takie plotki zmusiÅ‚y mojÄ… matkÄ™ do wyjazdu z Londynu. -             Och, bzdury. To byÅ‚o caÅ‚e lata temu, a i tak nic lepszego nie mogÅ‚o jej siÄ™ przytrafić. Zgodnie z ostatnimi pogÅ‚oskami, jakie obiÅ‚y mi siÄ™ o uszy, mężczyzna, z którym jÄ… przyÅ‚apano w ogrodzie, z nikim siÄ™ nie ożeniÅ‚. ChodziÅ‚o mu o konkietÄ™, a nie ożenek, a twoja matka byÅ‚a na tyle niemÄ…dra, że wierzyÂÅ‚a we wszystkie jego kÅ‚amstwa. Ale dziÄ™ki temu skandalowi wyszÅ‚a za mojego kochanego Å›wiÄ™tej pamiÄ™ci brata i jeżeli sÄ…Âdzić po tym, co widziaÅ‚am, byÅ‚a bardzo szczęśliwa. - Tu BeÂatrice lekko uÅ›miechnęła siÄ™ napuchniÄ™tymi wargami. Millicent przytaknęła, wiedziaÅ‚a bowiem, że rodzice byli sobie oddani; niemniej matka zapÅ‚aciÅ‚a straszliwÄ… cenÄ™ za doÂbre życie, które wiodÅ‚a ze swoim mężem. -             A już najlepsze jest to, kochanieÅ„ka, że urodziÅ‚aÅ› im siÄ™ ty. Brat czÄ™sto pisaÅ‚ do mnie, jakÄ… byÅ‚aÅ› dla niego radoÅ›ciÄ… i pociechÄ…. -             Mój ojciec byÅ‚ wspaniaÅ‚ym dżentelmenem, ale nie jestem pewna, czy późniejsze życie mogÅ‚o zrekompensować matce wszystkie upokorzenia, jakie musiaÅ‚a znieść, kiedy jaÅ›niepaÅ„-stwo okrzyknÄ™li jÄ… wyrzutkiem i zaczÄ™li unikać. ...
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.pltgshydraulik.opx.pl |